Czy hodowla psów zabiera domy schroniskowym psom

Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że hodowcy rasowych psów to egoiści, którzy „produkując” szczenięta odbierają potencjalne domy kundelkom ze schroniska. Osoby, które takie teorie głoszą chyba nie mają do końca pojęcia, o co tak naprawdę chodzi w hodowli.

Zacząć należy od tego, czym jest hodowla rasowych psów i jakie ma cele.

Hodowla rasowych psów ma na celu stworzenie bądź doskonalenie określonej rasy psa. Jest to miejsce, gdzie rozmnaża się psy tylko i wyłącznie w obrębie jednej rasy po uprzednim sprawdzeniu ich przydatności do hodowli (w pewnym sensie „jakości”). Psy wadliwe są dyskwalifikowane i tym samym ich cechy negatywne nie są przekazywane kolejnym pokoleniom. Psy wybitne używane są do hodowli częściej (określeniu ich służą np. championaty), dzięki czemu wiele cech bardzo pożądanych jest przekazywanych dalej.

Jeśli mówimy o procesie tworzenia nowej rasy oczywiście możliwe jest przemyślane wprowadzenie do rozrodu przedstawiciela rasy odmiennej, w celu przekazania jego określonych cech (np. gęstego futra, masywniejszej budowy ciała lub określonych cech psychicznych). W takim wypadku opiera się to na analizie genetycznej i bardzo dokładnym zapisie w księgach wszystkich pokoleń wstecz. O tym jednak teraz nie mówimy, bo to nie jest tematem rozważań.

Kto kupuje psa rasowego?

Psa takiego najczęściej kupuje osoba, która wie, czego chce. Dobrze zorientowana w rasach, spostrzegająca różnice między nimi. Dobierająca psa do swoich potrzeb jak i dopasowująca jego oczekiwania do swoich możliwości. To osoba, dla której pieniążki nie są kryterium wyboru, bo wie, że to przyjaciel na lata. Bardzo często musi długo oszczędzać na tego psa. Nie wybiera hodowli „byle taniej” czy blizej, tylko szuka odpowiedniej, albo odpowiedniego szczeniaczka. Czesto długo czeka na miot. Czas też nie jest najważniejszy.

Hodowca rzadko sprzedaje szczeniaka ot tak, komuś, kto dzwoni ni stąd ni zowąd i pyta „po ile?” lub kiedy może odebrać. Dopiero po nawiązaniu jakiejkolwiek relacji i „wyczuciu” potencjalnego opiekuna decyduje, czy powierzy mu szczenię, czy nie. Jest to cały proces, który trwa.

Czasami słyszę też, że psy rasowe są dla snobów. Nie mam pojęcia skąd taka opinia. Owszem, często przy wyborze rasy pod uwagę bierze się wygląd, ale największym błędem jest nie kierowanie się przede wszystkim charakterem! A przecież nikt nie chodzi po ulicy i nie chwali się żadnym rodowodem. Najwięcej o rodowodach rozprawiają posiadacze psa w typie rasy, którym to ten rodowód „nie jest potrzebny’. Owszem, nie jest – tak jak i posiadaczom rasowych psów. On jedynie mówi o pochodzeniu psa i jego rasowości, ale albo leży w szufladzie, albo nawet nie został nigdy wyrobiony w ZKwP. Pies rasowy nie jest więc dla snobów, tylko dla ludzi świadomych, że jak za coś mają zapłacić, to niech to będzie oryginał, nie podróbka. Przepraszam za takie porównanie, ale dokładnie tak to wygląda.

Kto adoptuje psa ze schroniska?
Przede wszystkim osoby, którym obojętne jest jaki on będzie lub znają się na psach i są w stanie wybrać odpowiedniego, oceniając go tylko na podstawie aktualnego zachowania. To osoby mające większą skłonność do ryzyka i nie znając przeszłości psa, są w stanie wziąć go „na dobre i złe”. Najczęściej taki pies jest bardzo wdzięczny, przywiązany i wierny do bólu. Czasami jednak psy takie wymagają wiele doświadczenia lub mają określone traumy czy nawyki, które ciężko zwalczyć. Osobom decydującym się na adopcję nie zależy na tym, by pies był rasowy, wyglądał jak rasowy (choć i takie się zdarzają) czy zachowywał w określony sposób. Nie mogą, tak jak w przypadku psa rasowego, wziąć po prostu książki i poczytać o jego cechach, predyspozycjach, chorobach czy potrzebach. Uczą się tego psa „na bieżąco”. Ale zawsze mają wielkie i pełne miłości serce.

Zawsze namawiam też na adopcję schroniskowego psa osoby, którym nie zależy na określonych cechach. Mówią mi np. „chcemy jamnika, ale zastanawiamy się, czy nie byłby fajny shi-tzu lub pudel”. Zatem pytam, co nimi kieruje. W odpowiedzi słyszę, że wszystkie ładne i nie duże. Wtedy proponuję pooglądać niewielkie psiaczki ze schroniska, bo być może jakieś oczka pochłoną ich bez reszty, a skoro podają rasy „od sasa do lasa” i chcą psa dla samego tylko faktu (bo przecież rasy te niewiele mają wspólnego ze sobą) i towarzystwa, to najpełniej zaspokoi ich chyba takie bezdomne szczęście. Ale nie są to osoby, które mają sztywne wymagania.

Jeśli podoba Ci się ten artykuł, podziel się nim ze znajomymi! Diggnij StumbleUpon del.icio.us Google Yahoo! Reddit